Syzyfem roku zostaje Bruce Wayne! Recenzja filmu Batman

 Syzyfem roku 2022 zostaje…

czas: ok 3 minut


Batman z 2022 roku z Robertem Pattinsonem w roli głównej to film dość dobry, ale nie na tyle by chcieć go oglądać ponownie. Dlaczego? Przeczytaj tę recenzję, w której podsumuję moje przemyślenia po seansie. 


Akcja filmu rozgrywa się około 2 lata po tym jak Batman, czyli Bruce Wayne, rozpoczął swoją ,,karierę” mściciela w  Gotham. Jego życiowym celem jest zaprowadzenie porządku w mieście. Tym razem jednak oprócz walki ze zwykłymi oprychami, musi stanąć przeciwko tajemniczemu mordercy, a w tym celu współpracuje z miejską policją. 





Największym plusem, a jednocześnie minusem tego dzieła jest to, że ten Batman to film w sporej mierze psychologiczny. Można go również śmiało zaliczyć do kryminałów. Zwiastun zapowiada, że będzie to wspaniałe widowisko pełne akcji, strzelanin, wyścigów samochodowych i wybuchów. Niestety, takiego rodzaju akcji jest bardzo mało, więc jednych może to zrazić, a innych przekonać do seansu. Niepodważalną dobrą stroną tej produkcji jest muzyka. Jest ona na tyle wyjątkowa, że wspominam o niej na początku recenzji, a nie jak to zwykłam robić w przypadku innych - pod koniec. Naprawdę Michael Giacchino stworzył wspaniałe dzieło muzyki filmowej, które od samego początku aż do końca pełniło idealne tło dla wydarzeń i podtrzymywania nastroju filmu. 


Jednak film to nie koncert, zatem muzyka nie musi być tym co zatrzyma widza przed ekranem. A co może to uczynić? Oczywiście postać Batmana sama w sobie, który w tej odsłonie jest bardzo interesujący. Otrzymujemy mściciela, który jest obarczony psychicznymi ciężarami chorobliwego poczucia odpowiedzialności za miasto i dążenia do wytępienia przestępczości. Widzimy jak Bruce Wayne wolałby porzucić swoją tożsamość i pozostać Batmanem w pełni. Jesteśmy świadkami tego, jak coraz trudniej jest mu wyjść z roli mściciela i przywdziać twarz szanowanego dziedzica spuścizny Wayne’ów.  Choć oczywiście nigdy nie można było określić Batmana wzorcowym protagonistą, ze względu na jego motywację, to w tej odsłonie jeszcze bardziej wydaje się nieszablonowym bohaterem, a to dzięki ukazaniu jego zmęczenia swoją misją, która ostatecznie w bardzo ciekawy sposób zmienia tę postać. Film ukazał, że Batman zawsze ma ręce pełne pracy i to syzyfowej pracy. Potrzeba spełnienia obowiązku, który sam na siebie nałożył, jest niepokojąco niezdrowa. Gdyby był postacią w rzeczywistym świecie doradziłabym mu udanie się to psychoterapeuty. Mówię to bez cienia ironii. Postawa, którą prezentuje Bruce Wayne jest świadectwem toksycznego samoudręczenia i pracoholizmu.


Robert Pattinson okazał się być lepszym Batmanem niż można było się spodziewać. Nie kopiuje, nie naśladuje poprzedników. Jest nowym Brucem Waynem, w którego w tym scenariuszowym koncepcie postaci naprawdę dobrze się wciela. Szkoda jednak, że widzieliśmy tak mało walki wręcz z udziałem głównego bohatera. W porównaniu do tego, do czego przyzwyczaiło nas kino superbohaterskie i tego, co sugerował nam zwiastun, możemy czuć się lekko rozczarowani. Miewałam wrażenie, że Batman więcej tylko chodzi w swoim pięknym stroju i pomrukuje niż faktycznie coś robi. Ostatecznie można rozliczyć jego działania w tych wydarzeniach bardziej jako detektywa niż mściciela. Nagroda pocieszenia może być fakt, że bynajmniej nie oglądaliśmy kopii poprzednich produkcji.


Jak przedstawia się sprawa z głównym czarnym charakterem? Biorąc pod uwagę to, że film ten trwa prawie 3 godziny oraz to jak długo buduje się napięcie wokół tej postaci, jaką jest Riddle (z ang. zagadka), to zdecydowanie cała ta otoczka zostaje całkowicie… zmarnowana. Podobnie jak w filmie Venom 2, gdzie historia wokół głównego antagonisty została obudowana w nie lada dramę, a koniec końców potencjał postaci nie zostaje wykorzystany, tak samo dzieje się w Batmanie - z nadmuchanej napięciem narracji uchodzi powietrze. Mam żal do tego filmu o to, że rozbudził w nas chęć poznania wroga Batmana, doświadczenia sceny konfrontacji niczym w Mrocznym Rycerzu, a nie dał nam niczego podobnego. Groza, którą nas otaczano zakończyła się w momencie, gdy widzimy prawdziwe oblicze Riddle’a. A to przecież wtedy powinien nastać moment kulminacyjny! Strach ma wielkie oczy, więc może dlatego jego postać wydaje się ostatecznie nieproporcjonalnie mało groźna. Ale jednak po całym tym zamieszaniu oczekiwalibyśmy choć przebłysku, choć jedną dziesiątą tego dreszczyku jaki czuliśmy oglądając np. Anthony’ego Hopkinsa w Milczeniu Owiec. Ostatecznie trudno powiedzieć, czy możemy czuć do Riddle’a cokolwiek, choć poznajemy nieco jego historii i motywacji. Podsumowałabym więc tę postać jako nieudaną. Jedynymi plusami są wypowiadane przez Riddle’a zagadki i nasze wyobrażenia, które budujemy na podstawie jego śladów pozostawianych policjantom.


Przejdźmy teraz do Kobiety Kot. Muszę przyznać, że ta postać mi się spodobała bardziej niż się tego spodziewałam. Obawiałam się, że będzie to kobieta budująca swoją pewność siebie na upokarzaniu znajdujących się wokół mężczyzn. Sądziłam, że twórcy przedstawią ją jako rywalkę Batmana, lub jako obiekt jego wszystkich pragnień. Szczęśliwie kocica nie jest postacią, która jest odbiciem emocji Wayne’a, a jak to kot - chodzi własnymi drogami. Niemniej między bohaterami ładnie iskrzyło, co jednocześnie nie odebrało charakteru filmowi i nie zmieniło go w dramę o Batmanie z kamiennym sercem, bo może właśnie wręcz przeciwnie. Poprzedni Batmani nie wydawali mi się tak emocjonalni jak ten zagrany przez Roberta Pattinsona. Niesamowite, jak aktor spod czarnej maski, niemal bez ruchu potrafi wyrazić emocje! Ale wracając do Kobiety Kot - jest to postać drugoplanowa, jednak nie jest pretekstowa i zdecydowanie odegrała ważną rolę w tej produkcji. Poza tym na pochwałę wśród drugoplanowych postaci zasługuje dobry glina, czyli James Gordon grany przez Jeffrey’a Wrighta. Ze wszystkich bohaterów, ten ma największy entuzjazm, największą werwę. Z drugiej strony wydaje się, że jednocześnie jest najmniej zaradny ze wszystkich. Po seansie (który miał miejsce jakiś czas temu) mam wrażenie, że większość jego kwestii brzmiała ,,O Boże!” wypowiadane z załamanym głosem. Jednak bez niego ten film wiele by stracił.



Ostatecznie określiłabym film Batman z 2022 roku jako ciekawą koncepcję, coś nowego budowanego na sentymencie kinomanów. Czy obejrzę ponownie? Wątpliwe. To był długi film, któremu zabrakło ,,tego czegoś”, co nadałoby mu rangę filmu z pazurem. Jednak nie zostajemy z niczym. W miejsce tego dostajemy portret psychologiczny Batmana po 2 latach zmagań oraz niezwykły klimat dzięki muzyce i scenografii. Poza tym, jestem przekonana, że doczekamy się kontynuacji. Pytanie tylko, czy to dobrze? 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Średniowieczna feministka. Recenzja filmu ,,Papieżyca Joanna"

Diamentowy chłopak czy zwykły oszust? Recenzja ,,Oszusta z Tindera" (bez spoilerów)

Graficzna gratka i smaczek dla fanów gry. Recenzja serialu ,,Arcane" (bez spoilerów)