Graficzna gratka i smaczek dla fanów gry. Recenzja serialu ,,Arcane" (bez spoilerów)
Graficzna gratka i smaczek dla fanów gry
czas: około 6 minut
Arcane to serial dostępny w serwisie Netflix, a jego fabuła stworzona została na podstawie uniwersum stworzonego na potrzeby gry komputerowej League of Legends. Z pewnością sięgną po niego oddani gracze, ale jest to również produkcja przeznaczona dla szerszej publiczności, która z oryginalnymi treściami nie miała nigdy styczności. Podczas seansów 9 odcinków, z których każdy trwa około 40 minut, mamy szansę zobaczyć parę znanych graczom postaci. Trudno mi powiedzieć na ile fabuła serialu jest zbliżona do treści związanych z grą, ponieważ nigdy nie zagłębiałam się w ten fikcyjny świat. Z tego też powodu będę recenzować ten serial jako samodzielną produkcję, a nie ekranizację gry.
Tłem fabuły serialu jest konflikt pomiędzy miastem Piltover, znanym jako Miasto Postępu, i Dolnym Miastem. Tutaj pojawia się niespójność historii. Nie od początku wiadomo, że Dolne Miasto jest związane politycznie z Piltover. Przez pierwsze kilka odcinków wydaje się, że są to niezależne od siebie osady, toczące ze sobą konflikt. Dopiero w drugiej połowie serialu słyszymy taką wypowiedź, która sugeruje że mieszkańcy Dolnego Miasta to obywatele Piltover. Niestety nie wiemy też tak naprawdę, z jakiego powodu narodził się konflikt między stronami, wiadomo natomiast, że trwa już od kilku pokoleń. Jest to znana z wielu innych tekstów walka bogatych z biednymi. Na tle tych wydarzeń poznajemy dwie główne i kluczowe dla serialu bohaterki. Są to osierocone siostry - starsza Vi i młodsza Powder. Siostry zmuszone są radzić sobie w doskwierającej je biedzie, otaczających je surowych warunkach i trudach życia w Dolnym Mieście. Relacja między nimi jest jedną z głównych osi serialu zaraz obok historii kryzysu między miastami oraz problematyką nauki dążącej do postępu. Nie jest to jednak jedyna warta uwagi zależność rodzinna między bohaterami. Otrzymujemy również więzi córka-ojciec, córka-matka, syn-ojciec, a także między braćmi. Nie zawsze jednak postacie te łączy prawdziwe pokrewieństwo. Przy tym wszystkim poznajemy innych ciekawych i barwnych bohaterów z bardzo dużym potencjałem rozwoju swoich wątków. Pojawia się także problematyka choroby psychicznej, a także zbyt szybkiego dorastania, a może nawet utraconego dzieciństwa.
Zdecydowanie w świat przedstawiony łatwo wchłonąć, jednak wydarzenia nie są na tyle ekscytujące, by można było użyć słowa ,,wciągający”. Choć każdy z odcinków kończy scena zapierająca dech i wywołująca falę pytań na zmartwionych twarzach widzów, ostatecznie nie jest to fabuła, która dręczy odbiorcę, nęka powodami do rozmyślań. Po obejrzeniu odcinka, łatwo przejść do codziennych spraw, bez serialowego kaca. Z pewnością nietrudno połapać się w strukturze tego dzieła i wystepujących postaciach, mimo że jest ich wiele. Choć niektóre wątki i historie mogłyby zostać dokładniej wyjaśnione, to i bez tego ogląda się to dobrze, z poczuciem dostarczenia rozrywki. W świat serialu Arcane łatwo można się zanurzyć, ale jednocześnie nie trudno pozostawić go na boku, gdy mamy do zrobienia (lub obejrzenia) coś dla nas ważniejszego.
Bezapelacyjnie największym plusem tej produkcji jest grafika - jest to serial animowany o przepięknej kresce, jakości, płynności obrazu. Przypominała mi bardzo animację z Spider-man Uniwersum. Postacie wykreowane komputerowo przez twórców nie imitują prawdziwych ludzkich twarzy (jak to było doskonale zrobione w Avatarze Jamesa Camerona) i łatwo nam zauważyć, że są to bohaterowie ,,jak z bajki”, jednak emocje, które przejawiają swoją mimiką, są zdecydowanie autentyczne, nieprzesadzone. Serial ma naprawdę rzucającą się w oko swoją estetyką czołówkę, a przy tym również towarzysząca jej świetną piosenkę tytułową Enemy w wykonaniu zespołu Imagine Dragons.
Dużą rolę odgrywa też bardzo dobry polski dubbing nie tylko od strony reżyserii, ale także pod względem językowym. Teraz przejdę do jednej z kluczowych cech tego serialu; produkcja animowana z pastelowymi kolorami o przygodach dwóch sióstr, mogłaby pozornie zachęcić do siebie najmłodszych widzów. Niech Was jednak nie zwiedzie ta maska. Fabuła jest momentami mroczna, nie brak w niej przemocy, ani wulgarności. Serial ten jest potwierdzeniem narastającego trendu filmowych animacji dla dorosłego widza, a także przyozdabianiu takich treści w elementy, które przypisywaliśmy do tej pory tekstom adresowanym dzieciom. Czasami może być to stąpanie po kruchym lodzie, czego dowiedzieliśmy się na przykładzie fenomenu serialu Squid Game. Uważajcie zatem, co oglądają Wasze pociechy, siostrzyczki czy braciszkowie i może, jeśli dziecko koniecznie chce obejrzeć Arcane, obejrzyjcie je najpierw sami i oceńcie czy jest na to odpowiednio dojrzałe. Możecie też zaproponować wspólny seans, by następnie porozmawiać o tym, co przedstawiały wydarzenia na ekranie.
To był pierwszy sezon tego serialu. Czy obejrzę kolejny? Z pewnością tak, bo serial był dla mnie przyjemną rozrywką pozbawioną głupawych tekstów i pretekstowych postaci. Niektórych z bohaterów naprawdę polubiłam. Zachęcam do obejrzenia i ocenienia samodzielnie, niezależnie od tego czy znaliście wcześniej uniwersum League of Legends, czy nie.
Komentarze
Prześlij komentarz