Wielka walka czy wielka nuda? Recenzja serialu ,,Ragnarok" (bez spoilerów)

 Ragnarok: wielka walka czy wielka nuda? 

 

    Serial Ragnarok miał swoją premierę w serwisie Netflix w 2020 roku i do tej pory doczekał się 2 sezonów, w sumie 12 odcinków trwających po około godzinę. Głównym bohaterem serialu jest szestastoletni Magne, który przyjeżdża wraz ze swoją matką i młodszym bratem do małego skandynawskiego miasteczka - Edda, znanego w całej Norwegii ze swojej historii związanej z mitologią. Od momentu przyjazdu do miejscowości, w której jak się dowiadujemy rodzina mieszkała kilkanaście lat temu, niezdarny dotąd Magne nabywa niezwykłych zdolności, zostaje wplątany w kryzys polityczny miasteczka, ale także angażuje się w działania proekologiczne, co stanowi konflikt interesów z największym zakładem pracy w miasteczku, jakim jest Jutul – rodzinna firma znana od pokoleń. Nie będzie to zdradzeniem fabuły, jeśli powiem, że z czasem okazuje się, że nie tylko główny bohater nabywa moce.



    To wszystko składa się na dwie warstwy fabuły serialu. Powierzchownie widzimy walkę o środowisko i konflikt z zatruwającym je przemysłem, który zatrudnia większość mieszkańców miasteczka. Pojawia się tu również motyw znany nam z seriali o małych miejscowościach, czyli trzymanie w garści społeczność przez najbardziej wpływowe jednostki, a nawet jednostkę. Drugą, dostrzegalną tylko przez niektórych bohaterów, warstwą jest walka dobra ze złem, a konkretnie bogów z olbrzymami, czyli Ragnarok. Jest to w skandynawskiej mitologii określenie na wielką walkę pomiędzy między wspomnianymi istotami. W jej wyniku świat bóstw zaleje ogień, wszelkie gwiazdy zgasną, a Ziemię zaleje morze. Tyle wystarczy wiedzieć, by zrozumieć tytuł serialu i poszczególne odniesienia jego fabuły do dawnych wierzeń. Czy to jednak wystarczy do zrozumienia wszystkich wydarzeń? Nie, ale na początku każdego odcinka serialu zapoznajemy się z krótką notatką dotycząca pewnych stworzeń, postaci z mitologii nordyckiej, np. Kim jest Odyn, Freya, czym są olbrzymy i Jormungand. W trakcie oglądania serialu, jako widz drobiazgowy, zaglądałam do Internetu, aby dowiedzieć się więcej o pewnych postaciach mitologicznych. Zostałam sprowokowana do szukania głębszej wiedzy o kulturze obcego mi kraju, uważam to za duży plus tego serialu.


    Kolejnym walorem jest przedstawienie tej tematyki w świecie współczesnym - wyposażonym w elektronikę, Internet, ale też znane nam struktury społeczne i prawne. Bez wątpienia odczujemy również skandynawski klimat dzięki ujęciom natury, pokazaniu typu szkolnictwa w Norwegii. Mamy szanse również odsłuchać hymnu Norwegii wraz ze słowami, poznać tradycyjne stroje. Bardzo dobre wrażenie zrobiły również pierwsze odcinki, z których wnioskowałam, że serial będzie dotyczył ekologii. Niestety, choć jest to jeden z elementów pierwszej warstwy serialu, na tym się kończy.


    Przejdźmy do cech serialu, które zdecydowanie nie wpływają na jego korzyść. Po pierwsze, należy zaznaczyć, że akcja rozwija się bardzo wolno, a towarzyszy temu dziwne odczucie cringe’u podobne to tego, które czułam, gdy oglądałam znany w popkulturze Zmierzch. Konkretnie chodzi mi o momenty, w których główny bohater dochodzi do wniosków, że posiadł nadprzyrodzone moce. Wszystko dookoła niego spowite jest tajemnicą, Magne ma swoje podejrzenia, ale żeby się przekonać, czy ma rację... szuka informacji w Internecie. Nie, nie idzie do biblioteki, do starego, nieodwiedzanego już antykwariatu. Po prostu szuka w Internecie, gdzie bez problemu natrafia na dawne rysunki, ryciny i artykuły, którym bez zawahania wierzy. Takiego samego researchu dokonywał Bella w filmie na podstawie sagi Zmierzch, gdy podejrzewała, że Edward jest wampirem. Takich bubli znajdzie się więcej. Kolejnym przykładem jest potrzeba przez bohaterów wykucia młota Thora. Nic prostszego, wystarczy wyszukać grafikę w przeglądarce, przerysować ręcznie na białej kartce i załatwione - mamy projekt kowalski! Przynajmniej tak myśli bohater. Litości...  


    Co z bohaterami w serialu? Niestety często są spłycani i uprzedmiatawiani, sprowadzani do jednej roli, czyli bohaterowie-atrybuty. Serial zasypuje nas wieloma postaciami, których tak naprawdę widz nie ma szansy poznać, ponieważ są to postacie-etykiety. Choć na ekranie dużo się mówi, to mało z tego wynika.  Na przykład matka Magnego jest mieszanką ignorancji, krótkowzroczności i zaufania do władz miasta. Oczywiście jej rozmowy z dziećmi to głównie roszczenia i krzyki, co pogłębia kryzys, w jakim znajduje się Magne jako nastolatek z boskimi mocami. Pojawiają się również jawne cechy, sytuacje, postacie pretekstowe. Już w pierwszym odcinku dowiadujemy się, że główny bohater jest dyslektykiem. Jednak musi być to ewidentnie skrajna dyskeksja skoro sam nie może czytać i korzysta w tym celu z aplikacji, a teksty które sam napisze składa na ręce kolegów, z prośbą by mu je sprawdzili przed oddaniem. Dysleksja pojawia się tutaj jako cecha pogłębiająca kontrast pomiędzy ludzkimi zdolnościami chłopca, a jego nadprzyrodzoną mocą. Próbuje się nam nakreślić relacje między bohaterami, jednak z ich grona najciekawsza i najłatwiejsza do zrozumienia jest relacja Magnego z bratem, który w drugim sezonie szczęśliwie pojawia się więcej na ekranie, a jego postać jest złożona i ważna dla fabuły serialu.  

    Trudno określić, jak upływa czas w serialu, co wprowadzać może w zagubienie. W pewnym momencie można nie połapać się, ile czasu mija w fabule od poszczególnych wydarzeń, ponieważ panuje duża dysproporcja poświęcania czasu ekranowego na poszczególne zdarzenia, które ostatecznie niekoniecznie muszą wnosić coś konstruktywnego do fabuły.

    Choć Ragnarok to walka bogów z olbrzymami i w serialu możemy poznać jednych i drugich, to samej walki jest tam bardzo mało, ale strasznie dużo się o niej mówi. Tak więc, można wszystkie te elementy, o których wspomniałam, zamknąć w jednej szufladce z opisem ,,przegadany”. 


    Wrócę jednak jeszcze do plusów, ale tym razem wizualnych. Zdjęcia, temperatura dominujących barw, charakteryzacja bohaterów, scenografia stanowczo działają na korzyść produkcji. Również na docenienie zasługuje muzyka, która wprowadza odpowiedni nastrój, nie przeszkadza i jest dobrze zgrana tematycznie z wydarzeniami. Elementy efektów komputerowych dodane w postprodukcji również dobrze spełniają swoją funkcję, nie są przerysowane, a nawet mogą zaskoczyć.  

    

    Mimo wszystko, po obejrzeniu dwóch sezonów i zauważeniu wielu wad, wczułam się w serial na tyle, że z ciekawości obejrzałam go w kilka dni. Choć więcej się na ekranie mówi niż dzieje, to chętnie obejrzę trzeci, zapowiadany już, sezon serialu. Najbardziej do niego przyciąga mnie jednak przełożenie mitologii w świat współczesny. Wielbiciele krwawych bitew czy pojedynków za dużo się tutaj nie naoglądają, tak samo jak miłośnicy romantycznych narracji. Mimo wszystko, jest to serial wystarczająco ciekawy by wciągnął i wystarczająco dobrze zrealizowany, by można było w nim odnaleźć sposób na rozrywkę i relaks.  


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Średniowieczna feministka. Recenzja filmu ,,Papieżyca Joanna"

Diamentowy chłopak czy zwykły oszust? Recenzja ,,Oszusta z Tindera" (bez spoilerów)

Graficzna gratka i smaczek dla fanów gry. Recenzja serialu ,,Arcane" (bez spoilerów)